Niesamowity Gentlemen and Gangsters na scenie, SWINGOUT.PL na podium konkursu J’n’J, viener schnitzel, tort Sachera i przedświąteczny nastrój Wiednia! Tak można by w jednym zdaniu streścić weekend 14-16 listopada, który wraz z całą ekipą spędziliśmy w stolicy Austrii.Pomysł wyjazdu na Vienna Swing Exchange zrodził się podczas naszej zimowej wizyty w Brnie, gdzie wraz z Kasią mieliśmy okazję spotkać dużą grupę reprezentującą austriacką scenę Lindy Hop. Stwierdziliśmy, że warto by było kiedyś ich odwiedzić - okazja pojawiła się dość szybko.Głównym organizatorem Vienna Swing Exchange jest Some Like It Hot - czyli jedna z większych europejskich szkół, która w tym roku obchodziła swoje 16 urodziny. Klub przez 10 lat organizował festiwal Vienna Hot Swing Jam, jednak w tym roku (podobnie, jak w przypadku Swing Crash Festival w Como we Włoszech) organizatorzy zdecydowali się na przerwę. Wtedy właśnie narodziła się inicjatywa zorganizowania w Wiedniu międzynarodowej wymiany tego tańca.Muszę przyznać, że zaczęli z grubej rury, bo na imprezę główną zaprosili jeden z najlepszych w Europie zespółów jazzu tradycyjnego - szwedzki jazz band Gentlemen and Gangsters.Do Wiednia dotarliśmy po 6 rano, po 12,5 godzinach jazdy autokarem.Szczerze mówiąc podróż minęła nam dość szybko, autobusy Polski Bus są dość komfortowe - szczególnie przy naszych, dość kompaktowych, rozmiarach. Co jednak równie istotne - rezerwując bilety odpowiednio wcześnie można pojechać do Wiednia i z powrotem za naprawdę niewielkie pieniądze. Nas bilety w obie strony dla dwóch osób wyniosły 142 zł, czyli niewiele drożej niż bilet PKP TLK z Warszawy do Krakowa. A przynajmniej punktualnie, solidnie, czysto i bez żadnych innych przykrych niespodzianek... tak jak to często bywa w przypadku polskich kolei.
Po chwili oczekiwania z dworca w Wiedniu odebrał nas nasz host - Gregor, u którego mieliśmy spędzić ten weekend. Hosting jest dość popularną formą zakwaterowania na imprezach typu exchange i polega po prostu na zapewnieniu przyjezdnym bezpłatnego noclegu u miejscowych tancerzy. Od samego początku wraz ze swoim chłopakiem Raynerem bardzo troskliwie się nami opiekowali - na wstępie wraz z kluczami do mieszkania otrzymaliśmy wydrukowaną mapkę z zaznaczonymi najważniejszymi lokalizacjami (przystanki, dom, metro itp), bardzo szczegółowym opisem, jak dotrzeć na poszczególne imprezy, numerami alarmowymi i... namiarem na dobry wiedeński vintage shop.Razem z nami w Wiedniu było kilkanaście osób ze SWINGOUT.PL. Ponieważ prawie wszyscy korzystali z opcji hostingu, byliśmy wszyscy rozrzuceni po kilka osób po całym centrum - tak więc czasem ciężko się było zsynchronizować i spotkać w jednym miejscu o określonej godzinie. I to chyba jest jedyna wada tej formy zakwaterowania - poza tym, same zalety: brak kosztów zakwaterowania, poznanie nowych ludzi i sceny „od wewnątrz”, opieka kogoś, kto zawsze służy radą, podpowie czasem odnośnie publicznego transportu, sklepów, które warto odwiedzić itp. Nasz host wywiązał się z tej roli wzorowo i z tego, co słyszałem, pozostali gospodarze również.
Pierwsza impreza nie zapowiadała tego, co wydarzy się później. Z reguły organizatorzy nie przywiązują aż takiej uwagi do imprez otwierających festiwale i chyba podobnie było tym razem - zatłoczone miejsce, słaba akustyka. O godzinie 2:00 koniec i przenosiny w dość odległe miejsce na afterparty, które okazało się być zorganizowane w małej klitce, która dodatkowo okazała się być duszną palarnią. Mimowolnie porównaliśmy sobie ten wieczór do preparty Warsaw Lindy Hop Exchange w Domu Zabawy i Kultury DZiK, czy imprez w Hostelu Giraffe przed i po festiwalu Dragon Swing - i wniosek jest taki, że w Polsce chyba często nieco bardziej przejmujemy się jakością i lokalizacją organizowanych przez nas eventów. Ale to tylko dobrze wróży na przyszłość.Szybko jednak czwartek odszedł w zapomnienie - już następnego dnia czekał nas wieczór z Gentlemen and Gangsters, na który nastawialiśmy się od kilku tygodni! A było się na co nastawiać! Zespół z Gothenburga tradycyjnie zostawił po sobie zgliszcza i spaloną ziemię... energia dosłownie rozsadzała salę! Kto nie widział ich jeszcze nigdy na żywo, nie wie, co stracił. Gentlemen and Gangsters to muzyczny show klasy Carling Family Band, Hot Sugar Band, Shirt Tail Stompers i innych gwiazd europejskiego jazzu tradycyjnego.Przy akompaniamencie zespołu odbył się konkurs Solo Jazz, w którym drugie miejsce zdobyła Dominika Rybka z ekipy SWINGOUT.PL! To był nasz pierwszy powód do dumy w ten weekend!
Po zakończeniu koncertu muzycy przy dźwiękach „When The Saints Go Marching In” tradycyjnie wmieszali się w tłum schodząc ze sceny, następnie wychodząc z sali do lobby. Publiczność szczelnie otoczyła zespół, razem z nim śpiewając „Over In The Gloryland”. Chwila była magiczna: